niedziela, 30 grudnia 2012

Podsumowanie sezonu 2012

Dawno tu nic nie pisałem...
Znalazłem trochę czasu, na krótkie podsumowanie sezonu 2012:)

Był  on najlepszy w mojej dotychczasowej przygodzie z kolarstwem. Wpłynęło na to z pewnością wiele czynników – do najważniejszych z pewnością należy zmiana klubu na BSA Pro Tour. Dzięki niemu miałem dostęp m.in. do opieki trenerskiej, zgrupowań oraz sprzętu i odżywek, czyli prawie wszystkiego co jest niezbędne do efektywnego treningu. Zimowe treningi zacząłem inaczej niż do tej pory – większość treningów rowerowych zamieniłem na bieganie.  Podczas zgrupowania w Barnowie, w styczniu miałem okazję lepiej poznać klub BSA. Dostałem nieźle w kość, ale zmobilizowało mnie to do dalszych treningów. Miałem ku temu możliwości gdyż pierwsze miesiące 2012 roku miałem przerwę w pracy. Tak więc mogłem się przez kilka miesięcy poczuć profi – trening, dieta i regeneracja J. Pierwsze starty miałem nienajlepsze jednak z czasem rozkręcałem się i z wyścigu na wyścig było coraz lepiej. Pod koniec czerwca prosto po zgrupowaniu w Wiśle wystartowałem w pierwszym wyścigu UCI we Włoszech. Jak na debiut poszło super. Jednak wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć. Kolejny zagraniczny start w Chorwacji okazał się dramatem – zaczęło się od kradzieży roweru (załamka), rower udało się pożyczyć lecz po dobrym początku 2 kapcie wyeliminowały mnie z walki o dobre miejsce. Strata sprzętu spowodowała, że końcówkę sezonu startowałem na około 13kg rowerze treningowym z hamulcami v-breake i Torą. Byłem trochę załamany i miałem dość ścigania, a przede mną została najważniejsza impreza - Mistrzostwa Świata w Maratonie MTB we Francji. Pojechałem, lecz i tego startu na pewno nie mogę zaliczyć do udanych, jednak tam pogoda i błoto nie oszczędziła nikogo.
Trochę za dużo celi postawiłem sobie na początku sezonu co spowodowało, wypalenie w końcówce, jednak na błędach człowiek się uczy
Łącznie wystartowałem w aż chyba 33 wyścigach. Przekręciłem ponad 13 tys. kilometrów.Udało się zrobić 3 klasyfikacje generalne:
Puchar Polski – 6 albo 7 miejsce – wyników do tej pory chyba nie ma nigdzie opublikowanych
Bik Maraton – 3 miejsce open i 2 miejsce giga m2
Poland Bike – 1 miejsce kat. M2 max
Dokładniejsze wyniki w zakładce wyniki.
Rok się kończy  - jutro ostatni akcent sportowy w tym roku: Bieg Sylwestrowy w Arturówku :)

czwartek, 19 lipca 2012

Zgrupowanie w Wiśle

Bike Maraton rozpoczynał zgrupowanie BSA Pro Tour w Wiśle. Niedzielę poświęciliśmy na rozjazd po wyścigu. Kolejne dni natomiast to głównie asfaltowe podjazdy pod Salmopol i Kubalonkę. Nie zabrakło również wypadów w teren m.in na Stożek Wielki oraz zajęć z techniki zjazdu z instruktorem - downhillowcem, który skrupulatnie przekazywał info o prawidłowej pozycji podczas pokonywania zakrętów i inne info pozwalające zyskać sekundy zjeździe. Pogoda na wyjeździe dopisała, noga też nieźle :) W czwartek wyruszyliśmy do Włoch na Dolomiti Superbike Maraton. Ale o tym w następnym poście.
Kilka fot ze zgrupowania:



środa, 18 lipca 2012

Bike Maraton - Wisła

foto: Bikelife

           Z braku czasu trochę opuściłem się w prowadzeniu bloga, jednak postaram się nadrobić zaległości i wrzucić relacje z ostatnich wyścigów. Na początek BM w Wiśle. Trasa wyścigu po części pokrywała się z trasą zeszłorocznego maratonu Golonki w Ustroniu. Tamtego startu nie mogę zaliczyć do udanych - po dobrym początku 2 gumy, które przekreśliły szanse na dobre miejsce. Pogoda w dniu startowym upalna - istny skwar z nieba. Początek trasy to asfaltowy podjazd pod Trzy Kopce. Jak zawsze staram się zacząć spokojnie, nie tracąc jednak kontaktu z konkurencją. Jadę z Michałem i dwoma zawodnikami z DSR,  na luźnych kamieniach chwilę tracę równowagę przez co muszę zsiąść z roweru i towarzysze odjeżdżają. Na zjeździe do Brennej zaliczam glebę wychodząc z zakrętu, kolano i łokieć pościerane:/ chwilę potem spotykam Michała walczącego z tylną oponą, rzucam dętkę. Na podjeździe pod Orłową doganiam Tomka Jajonka, jedziemy trochę razem, ale z czasem zwiększam nad nim przewagę. Po ponad 40 kilometrach dostaje bidon i gorący doping od młodszych zawodników z BSA. Upał i zmęczenie powodują, że na drugiej rundzie nogi stają się coraz mniej chętne do współpracy. Widzę przed sobą Pawła Urbańczyka jednak pomimo prób dociągnięcia moja strata wciąż jest taka sama. Trochę tracę motywację do walki, jednak za podjazdem na Orłową Paweł ma defekt. Mijam go i dostaje nowego powera, niestety nie na długo. Od około 50km jadę prawie na zgonie, mocniejsze depnięcia na pedały powodują skurcze, jestem mocno wyczerpany po części pewnie przez upał. Mam jednak świadomość że zawodnik z DSR może mnie dogonić, co pobudza mnie do walki na końcówce. Na metę wjeżdżam ujechany jak nigdy jeszcze w tym sezonie. Rzucam rower i padam na trawę, czuję się jakbym zaraz miał zemdleć, skurcze nadal dokuczają jednak 3 miejsce wynagradza wszystko.
 GIGA:
1 Janowski Bartosz (Dobre Sklepy Rowerowe - Author) 03:19:53
2 Bogdan Czarnota (Kross Racing Team) 03:26:08
3 Mariusz Marszałek (BSA Pro Tour) 03:32:07
4 Paweł Urbańczyk (Dobre Sklepy Rowerowe - Author) 03:36:43
5 Tomasz Jajonek (Dobre Sklepy Rowerowe - Author) 03:47:27
6  Piotr Truszczyński (BSA Pro Tour) 03:49:29
7 Wojtek Agier (Brubeck Kettler Team) 03:52:54
8 Adrian Jusiński (BSA Pro Tour) 03:53:05
9 Darek Zasada (Okular MTB Team) 03:55:38
10 Bogusław Ostrowski (Bieniasz Regamet Pgnig) 03:56:07

wtorek, 29 maja 2012

Bike Maraton - Kluszkowce - w końcu góry:D


     W końcu Bike Maraton wjechał w góry a dokładnie Gorce, które miałem już okazję eksplorować ale jedynie pieszo. Wyścig rozegrany został w ramach  imprezy Joy Ride Fest, która połączyła maniaków 2 kółek z różnych dyscyplin. Na starcie maratonu w m.in. Marek Galiński, Bogdan Czarnota, Mateusz Zoń oraz Bartosz Janowski. Początkowe kilometry od startu to w większości asfalty i szutry na których z biegiem czasu stawka się mocno rozciąga. Ja oczywiście powoli wkręcam się na obroty, co powoduje, że muszę przebijać się sukcesywnie do przodu. Na 10km zaczyna się pierwszy dłuższy podjazd, na którym mam przed sobą już tylko 4 wybitnych zawodników wymienionych wyżej. Na zjeździe troszkę tracę, ale w końcu to pierwsza w tym roku jazda w górach, jednak większą stratę powoduje kapeć, którego łapie około 25 km na odcinku po luźnych kamieniach. „A miało być tak pięknie” – pomyślałem zjeżdżając na bok. Staram się szybko uwinąć ze zmianą dętki, w pośpiechu ułamuję końcówkę pompki, która wchodzi na wentyl (kiedyś klejona nie wytrzymała oczywiście na wyścigu). Ciśnienie w kole nie jest jednak bardzo niskie choć czułbym się pewniej mając go trochę więcej. Wsiadam na rower trochę zły na siebie i zaczynam odrabiać straty. Powoli doganiam kolejnych zawodników, którzy minęli mnie podczas defektu. Zaczyna się podjazd pod Lubań, a ja dalej wyprzedzam: Dariusza Porosia, Marcina Piecuchu, jakiś czas jadę z Arturem Miazgą, jednak z czasem zostaje on w tyle. Wspinając się na Lubań przypominają mi się chwile z zeszłorocznego wypadu w Gorce, mijam łąkę, na której zeszłej jesieni kimaliśmy w namiocie, aż chce się zatrzymać i znów spojrzeć na panoramę Tatr. Droga na szczyt jest dość interwałowa, po krótkich podjazdach następują zjazdy, pozwalające na chwilę odpocząć. Na rozjeździe postanawiam nie kusić losu i skręcam na mega. Do mety pozostaje zjazd, na którym pamiętając o niskim ciśnieniu w przednim kole staram się nie dobić, udaje się pokonać go bez kolejnego laczka. Jeszcze tylko krótki odcinek pod górkę i jestem na mecie. Traska w Kluszkowcach świetna, pogoda również  jedynie trochę żałuję, że nie pojechałem giga ale tym razem wygrała rozwaga.
 Mega - M:
1 Mateusz Zoń (Kross Racing Team) 02:33:19
2 Mariusz Marszałek (BSA Pro Tour) 02:35:11
3 Paweł Wiendlocha (DSR - Author) 02:37:00
4 Gracjan Krzemiński (Prodealer Giant Wąs) 02:37:21
5 Artur Miazga (BSA Pro Tour) 02:38:56
6 Daniel Oliwa (Mitsubishi Materials MTB Team) 02:42:09
7 Piotr Groń (FK Projekt MTB Team) 02:43:11
8 Piotr Biernawski (JMP) 02:43:22
9 Rafał Nogowczyk (Wisła) 02:43:46
10 Darek Zasada (Okular MTB Team) 02:45:48

poniedziałek, 21 maja 2012

Weekendowe wyścigi


    W ten tygodniu zaplanowałem 2 wyścigi w weekend. W sobotę wystartowałem w XC w Łagiewnikach w ramach drugiej edycji cyklu Junior Cup. Do przejechania 5 mocno interwałowych okrążeń o długości około 6,5km każde. Przez pierwsze 3 pętle jedziemy w kilkuosobowej grupie – ja staram się dokładnie zapamiętać trasę, żeby po ataku gdzieś jej nie przestrzelić. Na 3 okrążeniu robię skok, po którym udaję się zgubić rywali. Dalej już jadę swoje do mety, kontrolując czy z tyłu nikt nie goni. 
          foto: Ania Banaszek
       Trasa moim zdaniem świetna, w końcu wytyczona przez ludzi, którzy wiedzą co w Łagiewnikach najlepsze. Miło znów pościgać się na łódzkim podwórku. Następna okazja na kolejnej edycji Junior Cup 2.06 w Brzezinach, gdzie znów szykuje się bardzo ciekawa trasa. Szczegóły na Junior Cup.

        Zupełnie inny charakter miał maraton  Poland Bike w Długosiodle, w którym startowałem w niedziele. Trasa płaska i w większości poprowadzona po szutrach i drogach leśnych. Po około 10 kilometrach urywamy się wraz z Adrianem, Piotrkiem oraz Danielem i Arturem z Retro od reszty stawki. Dobra współpraca, oraz wysokie prędkości powodują, że kilometry mijają bardzo szybko. Znudzony trochę monotonią wyścigu, inicjuje skok mający na celu porwanie stawki. Udaje się zgubić Daniela, niestety również Piotrek zostaje z tyłu. Zostajemy w trójkę jeszcze bardziej podkręcając tempo. Będąc przeciwnikiem rozgrywania finiszu na ostatnich metrach przed kreską, szukam okazji na urwanie Artura z Retro. Jeden atak nie przynosi rezultatów ale w na którymś podjeździe Artur zostaje minimalnie z tyłu, źle obierając tor jazdy w koleinach. Zauważam to, skaczę do przodu wyprzedzając prowadzącego Adriana krzycząc aby pedałował ile fabryka dała. Tym razem atak się udaje, choć z obawą spoglądamy za plecy, wypatrując tam Artura. Na końcowych metrach ustalamy, że na metę wjeżdżamy razem, odpuszczając finisz. Pomiar czasu okazuję się jednak zbyt dokładny, i o jakieś tysięczne sekundy jestem przed Adrianem. Jednak jest to wspólna wygrana, a to, że głupi ma szczęście to chyba wiadomo :D.  Obszerniejsza relacja Adriana z maratonu w Długosiodle
 foto: Jacek Prondzyński

Wyniki: 
MARSZAŁEK Mariusz   BSA Pro Tour   1:54:03  
JUSIŃSKI Adrian   BSA Pro Tour  1:54:03   
MIODUSZEWSKI Artur  Retro MBike Team  1:54:34 
TRUSZCZYŃSKI Piotr   BSA Pro Tour  1:55:54  
PEPLA Daniel   Retro MBike Team   1:56:45
Podsumowując weekend bardzo udany:) 

wtorek, 15 maja 2012

Skandia Białystok

        Na maraton do Białegostoku pojechałem bez większego optymizmu. Trasa miała być płaska i nudna a i pogoda zapowiadała się nienajlepsza. Start z centrum miasta w lekkim deszczu, na początkowych kilometrach trafiają się ataki, jednak szybko niwelowane przez czujną grupę.
 Autor: Wojtek Szabelski
 Po wjeździe w teren znów szarpanie mające na celu zmęczenie rywali. Na piaszczystym podjeździe zostaje i zaczyna się powtórka z Krakowa czyli próba gonitwy za uciekającą grupą, która na płaskich szutrach nie chyba niewykonalna. Pomimo starań moich, Piotrka Truszczyńskiego i Krzysztofa Krzywego ucieczka oddala się coraz bardziej. Po około 30 kilometrach spotykamy Wojtka Halejaka, który ma problem z pękniętą rurą podsiodłową. Zabiera się nam na koło i tak wiezie się przez 60 km, bo jak tłumaczy uniemożliwia mu to danie zmiany. Do około 90km nic ciekawego, choć tym razem współpraca układa się lepiej niż w Krakowie. Zwrot akcji zaczyna się gdy Wojtek Halejak atakuje, na jednym z nielicznych dziś podjazdów. Niestety, żaden z nas nie potrafi utrzymać mu koła, chyba ostatnie kilkadziesiąt kilometrów kosztowało nas więcej siły (hmm…. obstawianie tyłu zbyt męczące nie jest). Również ja próbuje kilku ataków na ostatnich kilometrach, ale nie udaje mi się urwać Krzyśka, więc znów wszystko rozstrzyga się na ostatnich metrach. Tym razem na finiszu daję dupy, atakując zbyt wcześnie (okazuje się, że kreska jest dopiero po ostrym zakręcie w lewo a nie jak się spodziewałem przed), więc jeśli chodzi o finisze to mamy z Krzyśkiem remis. 6-osobowa grupa wpada na metę około 30 sekund przed nami – szkoda, że na ostatnim bufecie zamiast informacji o stracie do nich dowiedzieliśmy się, że tracimy do pierwszego około 5-6 minut, bo była duża szansa na dojście tej grupy.  Nie lubię płaskich maratonów, gdzie chwila nieuwagi, puszczenie koła decyduje o całym wyścigu.  Staram się jednak zdobywać doświadczenie poprzez możliwość jazdy z najlepszymi w tym kraju. Za dwa tygodnie odpuszczam Lublin próbując swych sił w Kluszkowcach – może uda się napisać jakaś bardziej interesującą relację.
 Grand Fondo:
1 Banach Bartosz - HP-Sferis 2:55:22
2 Dorożała Aleksander - Mbike Factory Team 2:55:23
3 Rękawek Radosław - KROSS RACING TEAM 3:01:04
4 Wawak Bartłomiej - JBG-2 Professional MTB Team 3:01:04
5 Korc Artur - Algida Centrum Rowerowe Olsztyn 3:01:08
6 Banach Robert - HP-Sferis 3:01:09
7 Kowalczyk Michał - HP-Sferis 3:01:09
8 Halejak Wojciech - HP-Sferis 3:01:21
9 Krzywy Krzysztof - Corratec Team 3:01:50
10 Marszałek Mariusz - BSA Pro Tour 3:01:50 
11 Piotr Truszczyński - BSA Pro Tour 3:01:50

wtorek, 8 maja 2012

Skandia - Kraków

         Pierwsze moje spotkanie z cyklem Skandi. Miasteczko i oprawa artystyczna robi wrażenie, ale przecież nie to jest najważniejsze w wyścigach, przynajmniej w moim przypadku. Na starcie w sektorze pucharu Polski, zawodnicy m.in. z  HP-sferis, JBG-2, Corrateca, Mbike. Super postać w takim towarzystwie, jednak jechać to już trudniejsza sprawa. Początek po asfalcie dość spokojny, jednak po wjeździe w teren na jednym z  krótkim podjazdów, gdzie ktoś zsiada z roweru blokując trochę tyły stawka lekko się rozciąga. Muszę gonić – tym razem jeszcze się udaje, jednak na podjeździe asfaltowym za Burowem nie mam szans, Ledwo co toczę się pod górę, widząc jak chłopaki odjeżdżają jakby tam nie było żadnego podjazdu. I tu kończy się grupowa wycieczka z czołówką Polski a zaczyna walka z własnym organizmem. Dochodzę do Adriana i Zbyszka Górskiego z Corrateca i w takim składzie pokonujemy większość trasy. 
foto:Wojtek Szabelski
Staram się narzucić mocne tempo licząc na podobne zmiany od chłopaków. Adrian stara się współpracować, jednak mówi, że jest już mocno zmęczony. Jadę swoim rytmem, odpoczywając za plecami towarzyszy. Dystans mija bardzo szybko, bo i trasa „godna Pucharu Polski” łatwa technicznie, poprowadzona po asfaltach i szutrach z jedynie kilkoma fajniejszymi fragmentami gdzie można było wykorzystać atuty roweru górskiego. Na około 20km przed metą doganiamy Krzysztofa Krzywego, z którym miałem okazję dojeżdżać na maraton. Mimo tego faktu staram się go urwać, niestety samodzielna akcja nie przynosi skutku, odpuszczam starając się odpocząć przed końcowymi kilometrami. Na kilka kilometrów przed metą próbuję urwać towarzyszy, niestety koło odpuszcza jedynie Adrian – a nie o to mi chodziło. W Lasku Wolskim atakuje jeszcze raz, starając się wykorzystać to, że trzeba wyprzedzać zawodników z krótszych dystansów. Doświadczeni rywale ani myślą jednak odpuścić. Mocne tempo podczas ataków, skutkuje jednak tym, że w zasięgu wzroku pojawia się przed nami Aleksander Dorożała. Namawiam Zbyszka, na danie mocnej zmiany, potem poprawiam ja i udaje się wyprzedzić Aleksandra, chyba troszkę zaskoczonego naszą obecnością. Po wjeździe na łąkę do mety zostaje kilka zakrętów przed ostatnią prostą. Na jednym z nich w ferworze walki zahaczam się kierownicą z zawodnikiem z Mbike. Na szczęście żaden z nas nie traci równowagi. Ni lubię sprintów na ostatnich metrach przed metą, jednak tym wcześniejsze ataki nie przyniosły skutków. Po wyjściu z ostatniego zakrętu zaczyna się finisz, który o dziwo wygrywam. Pierwszy start w Pucharze Polski mogę zaliczyć do bardzo udanych, myślę, że spokojny początek wyścigu miał tu duże znaczenie, bo zazwyczaj umieram przez jakiś czas po ostrym starcie. Skandia robi piękne show, szkoda tylko, że poziom tras trochę nie kwalifikuje się na rozgrywanie na nim Pucharu Polski ale tak to już w tej naszej pięknej Polsce jest:/.  W Białymstoku całe 500m przewyższenia na 90 km. Zębatka 44 z przodu powinna wystarczyć:D
 Wyniki Grand Fondo:
1 Brzózka Adrian - JBG-2 Professional MTB Team 2:57:42
2 Banach Bartosz - HP-Sferis 3:00:46
3 Kaiser Andrzej - Corratec Team 3:02:58
4 Halejak Wojciech - HP-Sferis 3:06:14
5 Wawak Bartłomiej - JBG-2 Professional MTB Team 3:06:40
6 Marszałek Mariusz - BSA Pro Tour 3:07:10
7 Krzywy Krzysztof - Corratec Team 3:07:11
8 Górski Zbigniew - Corratec Team 3:07:11
9 Dorożała Aleksander - Mbike Factory Team 3:07:11
10 Jusiński Adrian - BSA Pro Tour 3:07:44

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Pozytywnie - BM - Zdzieszowice


             Pozytywnie ponieważ po pierwsze tylko w tej komorze mam obecnie ciśnienie w Rebie, niestety z negatywnej powietrze uchodzi, powodując, że amor jest zupełnie nieczuły na mniejsze nierówności – ale przecież ludzie jeżdżą i na sztywnych. Po drugie start jak najbardziej pozytywny.
(foto - BikeLife)
             Na maraton w Zdzieszowicach czekałem od początku sezonu. Choć suma przewyższeń nie robi wielkiego wrażenia to jednak ponad 1500m na 72 kilometrowej trasie powoduje, dużo większy entuzjazm w porównaniu ze startami na mazowszu. Początek trasy to około 6km podjazd pod Górę św. Anny. Początkowo pierwszy sektor jedzie zwartą grupą, jednak już po zjeździe z asfaltu grupa zaczyna się rwać. Zaczynam wyprzedzanie, mistrzów pierwszych kilometrów, którzy trochę za mocno podkręcili tempo na początku. Dołącza do mnie Michał i tak razem przebijamy się do przodu, po pewnym czasie dogania nas również Piotrek, więc zaczyna się podobnie jak w Nowym Dworze z tą różnicą, że tym razem my gonimy a nie gonią nas. Przed nami 5 zawodników, których z czasem mamy w zasięgu wzroku. Współpraca idzie świetnie, doganiamy Tomasza Jajonka z DSR, który widocznie nie wytrzymał tempa. Dołącza do naszej trójki, niestety Piotrek przecina oponę, co wyklucza go z dalszej walki. Zbliża się rozjazd i wybór dystansu, z jednej strony tempo jakie narzuca Michał jest typowo pod krótszy dystans, który on jedzie, z drugiej jednak strony mam chęć na jeszcze na rundę giga, bo trasa i pogoda dają dużą frajdę z jazdy. Na kilka kilometrów przed rozjazdem Michał jeszcze bardziej przyspiesza, więc odpuszczam coraz bardziej zdecydowany na giga. Tomek Jajonek zostaje kawałem za moimi plecami, więc próbuje udaną próbę urwania go. Skręcając na giga dostaje informacje, że przede mną jedzie tylko Bogdan Czarnota i Wojtek Halejak. Jestem trzeci, wiem, że początkowe 30km było za mocne ale staram się zwiększyć przewagę nad zawodnikiem DSR (przypomina się ściganie z zeszłego sezonu gdzie do końca walczyliśmy z chłopakami o prym w drużynówce u Golonki). Po gumie Piotrka zjazdy na drugiej rundzie jadę ostrożniej, wyprzedzam ludzi z mega – w porównaniu z Wrocławiem idzie to dużo łatwiej. Na dłuższych prostych sprawdzam czy moja przewaga nad Jajonkiem nie zmalała, na szczęście nie widzę go za mną. Ostatnie 7 kilometrów trasy choć prawie cały czas z górki, jadę już nieźle wyczerpany, co widać po pulsie, który nie chce wejść ponad 160. Na metę wjeżdżam z czasem 2:49:36 i tylko niecałą minutą straty do Halejaka i Czarnoty (co jest dla mnie dużym szokiem). Wyścig mimo małych problemów z amortyzacją bardzo udany, czekam na następne starty w górach :)
 
Wyniki Giga

1 Bogdan Czarnota (Kross Racing Team) 2:48:48
2 Wojciech Halejak (HP Sferis Racing Team) 2:48:49
3 Mariusz Marszałek (BSA Pro Tour) 2:49:36
4 Tomasz Jajonek (DSR- Author) 2:52:05
5 Krzysztof Podolski (RMF Mtb Team) 3:01:59
6 Rafał Łukawski (BGŻ Eska Team) 3:03:36
7 Adam Ossowski (Vteam Jamis) 3:05:04
8 Michał Antosz (MTB Votum Team Wrocław) 3:05:30
9 Wojtek Rakowski (BGŻ Eska Team) 3:07:17
10 Dariusz Hlek (2X3 Bike Team) 3:07:51







                                                                 (foto - Bartek Sufin)
                                                                                               

wtorek, 24 kwietnia 2012

Poland Bike - NDM - Zespołowo


21 kwietnia odbył się drugi wyścig cyklu Polandbike, tym razem w Nowym Dworze Mazowieckim. Od startu tradycyjnie mocne tempo, czyli coś czego nie lubię, ale jakoś udało się utrzymać w czubie, z którego z czasem wykruszali się kolejni zawodnicy. W końcu zostaliśmy w piątkę – Adrian, Michał i ja z BSA oraz Daniel Pepla i Artur Mioduszewski z Retro Mbike. Daniel szybko odpadł przy tempie młodszych kolegówJ. W tym czasie do ataku ruszył Adrian robiąc nad nami małą przewagę. Razem z Michałem podjęliśmy udaną próbę urwania Artura, po czym okrzykami zwolniliśmy trochę Adriana – trochę się nadarliśmy zanim nas usłyszał, ale w końcu się udało. 
Dalszą część trasy pokonaliśmy w trójkę, bardzo intensywny początek wyścigu, spowodował, że ciężko miałem utrzymać koła chłopakom, nie mówiąc już o wychodzeniu na zmianę, na szczęście ten stan nie trwał zbyt długo (dzięki chłopaki za cierpliwość). Pojawił się jednak inny problem tym razem związany ze sprzętem – po niefortunnej redukcji biegów w piachu, przednia prowadnica przedniej przerzutki się wygięła, uniemożliwiając wrzucenie na blat, tak więc od około 15km miałem okazję poćwiczyć kadencję, szczególnie na odcinkach asfaltowych. W dobrych humorach zdążamy po zmianach do mety, aż do około 46 kilometra kiedy słyszę pyknięcie, jakby strzeliła mi dętka. Myślę, super wszystko co dobre musi się skończyć, jednak ciśnienie w kołach dalej trzyma. Przy pieszej wspinaczce pod Wajsgórę, znajduję przyczynę dziwnego odgłosu – jedna uszczelka kurzowa w rebie wystrzeliła -lepsze to niż kapeć. Na deser najciekawszy odcinek trasy – single, w okolicach twierdzy i przejazd przez samą twierdzę. Finisz Adrian z Michałem rozgrywają między sobą, ja bez blatu nie mam możliwości podjąć walki więc kończę wyścig na 3 pozycji.

 1 Jusiński Adrian - BSA Pro Tour 1:52:44
2 Ziułek Michał - BSA Pro Tour 1:52:44
3 Marszałek Mariusz - BSA Pro Tour 1:52:46
4 Truszczyński Piotr - BSA Pro Tour 1:56:36
5 Mioduszewski Artur - Retro MBike Team 1:57:31
6 Pepla Daniel - Retro MBike Team 1:57:31
7 Klimczuk Andrzej - Świat Rowerów 2:00:49
8 Czyżkowski Tomasz - Plannja Racing Team 2:00:55
9 Skalski Tomasz - Renault Eco2 Team 2:00:55
10 Jusiński Arkadiusz - Świat Rowerów Racing Team 2:00:55

wtorek, 17 kwietnia 2012

Błotna masakra - Bikemaraton Wrocław


Mój pierwszy wyścig w cyklu Bikemaraton będę pamiętał bardzo długo, chyba podobnie jak każdy, kto startował tam tego „pięknego dnia”. Ale od początku… 

To co będzie czekało nas na trasie mogliśmy poczuć już w drodze z hotelu na miejsce startu, którą w ramach rozgrzewki pokonaliśmy na rowerach. Trochę późno bo około 10.30 zaczynamy przygotowania, do startu, zadając sobie podstawowe pytanie jak się ubrać na taką pogodę, na szczęście czasu do namysłu niewiele więc i decyzja podjęta szybko. 10 minut przed startem stoję już w sektorze obok Krzyśka i Wojtka, którzy w tym sezonie reprezentują team Brubeck Kettler. Chłopaki twardo nastawieni na giga, ja zamierzam podjąć decyzję na trasie. Początek jak zawsze bardzo szybki, niezbyt wcześne ustawienie się w sektorze powoduje, że muszę przebijać się do przodu. Skupienie uwagi na jeździe, błocie, przecieraniu okularów i otrzymywaniu równowagi sprawia, że zupełnie nie wiem jaka mniej więcej grupa kolarzy jest przede mną, jadę swoje, bo trzymanie na kole w takich warunkach nie ma większego sensu. Po jakimś czasie dogania mnie Piotrek dając bardzo mocną zmianę, ciężko mi dotrzymać mu koła w błocie, niestety zalicza glebę. Po kilku kilometrach dostrzegam przede mną znajomy strój BSA – nawet w tych warunkach się wyróżnia. W końcu udaje mi się dogonić grupę, w której jedzie Irek Gruszczyński, niestety z nim też długo nie jest mi dane jechać bo podobnie jak Piotrek traci w pewnym momencie panowanie nad rowerem. 
 Decyzję o pojechaniu giga podejmuję trochę pochopnie, bo wraz z wjazdem na drugą pętlę giga oprócz wszechogarniającego błota dochodzi wyprzedzanie osób z mega co przy takiej nawierzchni nie jest proste. Bartek Janowski z DSR radzi sobie z tym lepiej, oddalając się coraz do przodu. Ciągłe okrzyki „lewa wolna” i „uwaga” dodatkowo uprzyjemniają mi czas kąpieli błotnych. Trasa staje się coraz bardziej rozjechana, a ręce coraz bardziej zmarznięte - parę razy próbuję, zasunąć suwak bluzy, jednak nie jestem w stanie. Błoto z pulsometru odgarniam, jedynie w celu sprawdzenia ile kilometrów zostało do mety. Po zjeździe z pętli giga dostaje informacje, że jestem 5. Trochę ciężko mi w to uwierzyć, ale daje mi to krótkiego powera. Staram się wykorzystać odcinki mniej błotniste, gdzie koło nie traci przyczepności i tam mocno dokręcać. Kilometry po ostatnim bufecie ciągną się w nieskończoność, ale nie tylko ja mam już dość, na jednym z singli wyprzedzam Darka Porosia, nie próbuje nawet nawiązać walki. W końcu po 3 godzinach i 11 minutach dojeżdżam do mety.  Rower dopiero co złożony kilka dni przed startem czeka rozbiórka, ale ważne, że nie zawiódł, klocki i kółeczka przerzutki umarły śmiercią tragiczną, ale było warto – podobno początki zawsze są ciężkie.


Giga - M:
1 Wojciech Halejak (HP Sferis Racing Team) 2:57:30
2 Robert Banach (HP Sferis Racing Team) 2:58:38
3 Bartosz Janowski (DSR - Author) 3:06:01
4 Mariusz Marszałek (BSA Pro Tour) 3:11:57
5 Piotr Truszczyński (BSA Pro Tour) 3:19:00
6 Dariusz Poroś (MTB Votum Team) 3:20:47
7 Ireneusz Gruszczyński (BSA Pro Tour) 3:23:46 
8 Dariusz Hlek (2X3 Bike Team) 3:26:48
9 Karol Wojtczak (2X3 Bike Team) 3:27:05
10 Wacław Szwarc (BGŻ Eska Team) 3:33:57

czwartek, 12 kwietnia 2012

Zgrupowanie - Karpacz

Od 30 marca do 7 kwietnia miałem okazje posmakować pierwszych w tym roku dłuższych podjazdów podczas obozu BSA Pro Tour w Karpaczu. W pierwszych dniach pobytu pogoda nie zachęcała do jazdy - opady śniegu i deszczu, jednak nie przeszkodziło to w wykonaniu przygotowanego planu treningowego, a był on dość "obfity". Łącznie podczas 6 dni wykonałem ponad 25 godzin treningu pokonując ponad 620km (około 15 km przewyższenia). Każdy dzień zaczynał się od rozruchu połączonego z rozciąganiem, następnie po śniadaniu główny trening - kilka razy pod Sosnówkę, lub inny okoliczny podjazd. Po południu w zależności od dnia rozjazd lub kolejne podjazdy na dobicie:D. Wieczorem natomiast zasłużona kolacja i chwila relaksu. Myślę, że czas spęczony na obozie udało się efektownie wykorzystać pomimo lekko niesprzyjającej pogody. Po powrocie do domu zupełna zmiana klimatu na świąteczny - dziwnie było się przestawić.



poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Marzec - podsumowanie

Sezon startowy czas zacząć. Miesiąc marzec to dla mnie pierwsza możliwość sprawdzenia swoich sił na wyścigu w Legionowie. Oprócz tego miesiąc ten to czas ciężkiej pracy wykonanej już głównie na zewnątrz na rowerze.  Łączny czas moich treningów marcowych to 68 godzin. Z czego 60 godzin  (1744km) to czas spędzony w siodełku przeważnie na szosie, 7 godzin na trenażerze i godzina biegania. Od 31 marca rozpocząłem z BSA Pro Tour obóz treningowy w Karpaczu, ale o tym w następnym poście:)
     foto: Piotr Truszczyński

wtorek, 27 marca 2012

Poland Bike Legionowo


Pierwszy start w tym sezonie w tym roku w Legionowie. Po krótkim asfaltowym odcinku wjazd w las. Początkowo łatwe drogi zmieniają się z wąskie ścieżki poprowadzone po dawnych wydmach. Staram się przebić do przodu po niezbyt dobrym początku. Udaje mi się dojść Adriana i Michała z klubu jednak niestety po chwilowym problemie z przednią przerzutką odskakują mi do przodu, i zostaje sam. Próbuję samotnie gonić grupę, którą mam w zasięgu wzroku co kosztuje mnie dużo sił. Dalszą część trasy to kontynuacja pogoni, kawałek jadę z Danielem Peplą i Jarkiem Roszkowskim jednak, około 8 km przed metą zostają w tyle i do mety dojeżdżam sam, zajmując 7 miejsce open. Trasa pozytywnie mnie zaskoczyła, duża ilość singli po wydmowych pagórkach, podniosła atrakcyjność wyścigu. Jak na pierwszy start w sezonie nie jest źle:). Bardzo dobrze pojechali Adrian i Michał zajmując kolejno 2 i 4 miejsce - gratulacje chłopaki.
Wyniki:
1  Rękawek Radosław  Kross Racing Team   01:47:59
2  Jusiński Adrian   Bsa Pro Tour   01:48:00
3  Piasecki Patryk   Renault Eco2 Team  01:48:04
4  Ziułek Michał   Bsa Pro Tour   01:48:10
5  Mioduszewski Artur   Retro Mbike Team   01:48:50
6  Kucharek Adrian   4f E-Vive Racing Team   01:49:0
7  Marszałek Mariusz   Bsa Pro Tour   01:50:55
8  Pepla Daniel   Retro Mbike Team   01:51:51
9  Roszkowski Jarosław   Świat Rowerów Racing Team  01:53:14
10 Klimczuk Andrzej   Intra Max Medicum   01:53:17

sobota, 17 marca 2012

Wiosna !!!!!!

W końcu piękna pogoda, w końcu wraca frajda z jazdy wraca. Dziś najdłuższy jak do tej pory trening. Ponad 121km w nogach w czasie 3:40. Tętno nareszcie zaczyna się wkręcać wyżej.  Po obejrzeniu relacji z ustawki Kasztanów w Łodzi na TVP info, wyjechałem mając nadzieję, że spotkam ich na trasie. I udało się trochę pośmigać w grupie, choć pogoń za nią była długa, cały czas ich widziałem ale dojść nie mogłem, ale w końcu się udało. Jazda w grupie na szosie to jest jednak to:). Po treningu oczywiście uzupełnianie węgli pod sklepem przy tematach okołorowerowych i powrót do domu. Oby więcej takich dni;)

czwartek, 8 marca 2012

Sale

Wystawiłem kilka zbędnych rzeczy na allegro.  Oponki geax gato 1.9 ust, zestaw kluczy merida i komplet piast chosen. Jak ktoś chętny na którąś pisać. Oprócz wystawionych na sprzedaż również oponki geax gato 1.9 tnt - przebieg 100-200km.
Link do aukcji:
aukcje allegro

niedziela, 4 marca 2012

Lubię to

Po każdej zimie przychodzi długo oczekiwana chwila, zdjęcia roweru z trenażera i rozpoczęcia treningów szosowych na zewnątrz. Banan nie znika z twarzy, a kilometry mijają szybko jak nigdy, szczególnie gdy pogoda jest taka jak obecnie. Warto czekać na te chwile:). Wykresik z dzisiejszego treningu - hmm... grzebień ???



piątek, 2 marca 2012

Luty - podsumowanie

Treningi w lutym to nadal budowanie wytrzymałości tlenowej. W pierwszej połowie miesiąca przewaga treningów biegowych i kręcenia na trenażerze. Z czasem pogoda dała możliwość jeżdżenia na zewnątrz co starałem się wykorzystać. Pierwsze treningi na rowerze, dają wielką frajdę, oby w marcu pogoda była już tylko lepsza. Łączny czas treningów lutowych to 48 godzin. Składały się na to następujące rodzaje aktywności:
- jazda na rowerze 12 godzin
- bieganie 18 godzin
- trenażer 17 godzin
- łyżwy 1 godzina
Pierwsze starty już niedługo:D


środa, 22 lutego 2012

Styczeń - podsumowanie

Nowy rok, to dla mnie również zmiana metod treningowych. Jako zawodnik BSA Pro Tour mam zapewnioną opiekę trenera Jarosława Uklei. Jego metody odbiegają trochę od biblijnego podejścia Friela. Jednak mam nadzieję, że będą to zmiany na lepsze. W styczniu uczestniczyłem w obozie w Barnowie, gdzie miałem okazję zintegrować się z zespołem. Łączny czas moich treningów w styczniu to 42 godziny. Składały się na to następujące rodzaje aktywności:
- jazda na rowerze 17 godzin
- bieganie 16 godzin
- trenażer 5 godzin
- łyżwy 2 godziny
- siłownia 2 godziny
W porównaniu z przygotowaniem do sezonu 2011 zwiększyła się liczba treningów biegowych, co uważam za pozytyw. Jak dotąd udaje mi się wykonywać treningi zgodnie z planem:)

niedziela, 12 lutego 2012

Bieganie

     Przygotowując się do sezonu 2012 dużo większą uwagę poświęciłem treningom biegowym.  Jest to doskonały sposób na urozmaicenie treningów w okresie przygotowania ogólnego. Tegoroczna zima, prawie całkowicie uniemożliwia jazdę na rowerze, więc jest to bardzo dobra alternatywa dla nudnych, i wymagających dużej wytrwałości psychicznej treningów na trenażerze. Bieganie zwiększa wydolność oraz wytrzymałość tlenową organizmu - co jest głównym celem w tym okresie. Poza tym porównując z jazdą na rowerze skuteczniej redukuje tkankę tłuszczową (spalamy większą ilość kalorii), oraz angażuje większą ilość mięśni. Nie ma niestety róży bez kolców - bieganie bardziej obciąża stawy - szczególnie kolanowy. co może doprowadzić do kontuzji.

Buty
         Najważniejszym sprzętem w bieganiu są buty, to mają m.in wpływ na urazy jakich możemy nabawić się biegając. Wybierając obuwie musimy dowiedzieć się jak biegamy - czyli czy posiadamy stopy pronujące, neutralne czy supinujące. Więcej na ten temat na pewno znajdziecie na stronach poświęconych bieganiu. Buty najlepiej wybierać po południu lub wieczorem, kiedy stopa jest "zmęczona" i lekko spuchnięta. Buty powinny być o około 1cm większe od naszej stopy. W zależności od tego czy będziemy biegać po asfalcie czy w terenie powinniśmy wybrać odpowiedni rodzaj obuwia, jednak najrozsądniej kupić chyba buty uniwersalne.

Trening
        Każdy trening powinniśmy rozpocząć od rozgrzewki, która przygotuje nasz organizm do wysiłku. Zmniejszy ona ryzyko kontuzji i sprawi, że trening będzie bardziej efektywny. Bieganie powinniśmy zacząć od kilku minut truchtu oraz rozciągania. Po tym wstępie możemy przystąpić do treningu. Dla kolarza zimowe bieganie powinno odbywać się na poziomie 70-80% naszego HR max. Ciągły bieg możemy urozmaicać wplatając w niego trucht, oraz mocniejsze podbiegi, po których dajemy organizmowi czas na odpoczynek maszerując. Pamiętajmy jednak, że jeśli  zaczynamy dopiero biegać powinniśmy zacząć od marszobiegu zwiększając z czasem czas i intensywność biegu, i co ważne jeśli mamy możliwość biegania w terenie to jest to dużo lepsze podłoże od asfaltu.

         Ja ze swojej strony polecam tą formę aktywności fizycznej w obecnym okresie przygotowań, mam nadzieję, że zachęciłem Was do biegania






piątek, 10 lutego 2012

Start

Będę tu opisywał swoje treningi, sprzęt, wyścigi i inne zagadnienia związane z kolarstwem górskim.