W końcu Bike
Maraton wjechał w góry a dokładnie Gorce, które miałem już okazję eksplorować ale
jedynie pieszo. Wyścig rozegrany został w ramach imprezy Joy Ride Fest, która
połączyła maniaków 2 kółek z różnych dyscyplin. Na starcie maratonu w m.in. Marek
Galiński, Bogdan Czarnota, Mateusz Zoń oraz Bartosz Janowski. Początkowe
kilometry od startu to w większości asfalty i szutry na których z biegiem czasu
stawka się mocno rozciąga. Ja oczywiście powoli wkręcam się na obroty, co
powoduje, że muszę przebijać się sukcesywnie do przodu. Na 10km zaczyna się
pierwszy dłuższy podjazd, na którym mam przed sobą już tylko 4 wybitnych
zawodników wymienionych wyżej. Na zjeździe troszkę tracę, ale w końcu to
pierwsza w tym roku jazda w górach, jednak większą stratę powoduje kapeć,
którego łapie około 25 km
na odcinku po luźnych kamieniach. „A miało być tak pięknie” – pomyślałem
zjeżdżając na bok. Staram się szybko uwinąć ze zmianą dętki, w pośpiechu
ułamuję końcówkę pompki, która wchodzi na wentyl (kiedyś klejona nie wytrzymała
oczywiście na wyścigu). Ciśnienie w kole nie jest jednak bardzo niskie choć
czułbym się pewniej mając go trochę więcej. Wsiadam na rower trochę zły na
siebie i zaczynam odrabiać straty. Powoli doganiam kolejnych zawodników, którzy
minęli mnie podczas defektu. Zaczyna się podjazd pod Lubań, a ja dalej wyprzedzam: Dariusza Porosia, Marcina Piecuchu, jakiś czas jadę z Arturem
Miazgą, jednak z czasem zostaje on w tyle. Wspinając się na Lubań przypominają
mi się chwile z zeszłorocznego wypadu w Gorce, mijam łąkę, na której zeszłej
jesieni kimaliśmy w namiocie, aż chce się zatrzymać i znów spojrzeć na panoramę
Tatr. Droga na szczyt jest dość interwałowa, po krótkich podjazdach następują
zjazdy, pozwalające na chwilę odpocząć. Na rozjeździe postanawiam nie kusić
losu i skręcam na mega. Do mety
pozostaje zjazd, na którym pamiętając o niskim ciśnieniu w przednim kole staram
się nie dobić, udaje się pokonać go bez kolejnego laczka. Jeszcze tylko krótki
odcinek pod górkę i jestem na mecie. Traska w Kluszkowcach świetna, pogoda również
jedynie trochę żałuję, że nie pojechałem
giga ale tym razem wygrała rozwaga.
Mega - M:
1 Mateusz Zoń (Kross Racing Team) 02:33:19
2 Mariusz Marszałek (BSA Pro Tour) 02:35:11
3 Paweł Wiendlocha (DSR - Author) 02:37:00
4 Gracjan Krzemiński (Prodealer Giant Wąs) 02:37:21
5 Artur Miazga (BSA Pro Tour) 02:38:56
6 Daniel Oliwa (Mitsubishi Materials MTB Team) 02:42:09
7 Piotr Groń (FK Projekt MTB Team) 02:43:11
8 Piotr Biernawski (JMP) 02:43:22
9 Rafał Nogowczyk (Wisła) 02:43:46
10 Darek Zasada (Okular MTB Team) 02:45:48
1 Mateusz Zoń (Kross Racing Team) 02:33:19
2 Mariusz Marszałek (BSA Pro Tour) 02:35:11
3 Paweł Wiendlocha (DSR - Author) 02:37:00
4 Gracjan Krzemiński (Prodealer Giant Wąs) 02:37:21
5 Artur Miazga (BSA Pro Tour) 02:38:56
6 Daniel Oliwa (Mitsubishi Materials MTB Team) 02:42:09
7 Piotr Groń (FK Projekt MTB Team) 02:43:11
8 Piotr Biernawski (JMP) 02:43:22
9 Rafał Nogowczyk (Wisła) 02:43:46
10 Darek Zasada (Okular MTB Team) 02:45:48
A w Lublinie była taka piękna trasa ;)
OdpowiedzUsuń